Nie zatrzymywany wyszedł z sądu, choć miał trafić do aresztu

2007-05-19 00:00:00

Sławomir J., biznesmen z Ostródy, któremu prokuratura stawia zarzuty korumpowania urzędników, milionowych oszustw podatkowych, porwań i pobić zapadł się pod ziemię, po tym, gdy sąd postanowił wsadzić go do aresztu na trzy miesiące.

Prokurator ściga go listem gończym, choć w dniu, gdy zapadała decyzja o areszcie J., nie zatrzymywany przez nikogo, wyszedł z budynku.

- Szukamy go w całym powiecie - mówi Tomasz Klimek, komendant powiatowy policji w Ostródzie o Sławomirze J., biznesmenie z Ostródy, który od środy powinien siedzieć w więziennej celi i czekać na proces. - Zaczęliśmy w środę, gdy tylko dostaliśmy z sądu informację o tym, że zastosował wobec niego areszt. Ale jego dom w Ostródzie stoi pusty. Nocą nie palą się światła. Nikt J. nie widział w mieście.

Prokurator zarzuca Sławomirowi J., że między innymi

w 2006 roku

- brał udział w pobiciu jednej osoby w wyniku czego doznała ona stłuczenia śledziony

- zlecił pobicie i pozbawienie wolności innej osoby. Pokrzywdzonemu złamano w trzech miejscach kości piszczeli,

- wymuszanie zaprzestania działalności gospodarczej polegającej na organizowaniu salonów gier z automatami na przedsiębiorcy z Kielc,

- prowadzenia bez zezwolenia działalności w zakresie zakładów wzajemnych.

W 2004 roku

- zaniżył kwotę podatku w kwocie co najmniej miliona złotych,

- usiłował skorumpować byłego starostę i wicestarostę ostródzkiego,

- zmuszał do zaprzestania działalności gospodarczej inne osoby,

- podżegał do posługiwania się fałszywymi dokumentami,

- składał fałszywe zeznania przed Urzędem Skarbowym.

Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.
2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5