Pasjonat kulturystyki z Ostródy w Anglii spełnia swoje marzenia

2019-10-31 07:16:15(ost. akt: 2019-10-31 07:41:43)
Marek Garlicki i Danle Malec (z lewej) pracują od kilku miesięcy, a już odnieśli spory sukces

Marek Garlicki i Danle Malec (z lewej) pracują od kilku miesięcy, a już odnieśli spory sukces

Autor zdjęcia: Archiwum

Pochodzący z Ostródy Marek Garlicki wybrał się na Wyspy Brytyjskie w poszukiwaniu lepszego życia. Znalazł je. Kontynuuje tam swoją pasję, jaką jest kulturystyka. Awansował do mistrzostw Anglii, które w weekend odbędą się w Manchesterze.
Ostródzianin Marek Garlicki dwa lata temu z żoną i córką wyjechał do Anglii. Zamieszkał w mieście wielkością porównywalnym z Ostródą niedaleko Cambridge. Tam, jak większość Polaków pracuje, wynajmuje mieszkanie, ale z większą łatwością niż w Polsce realizuje swoje marzenia. Jego największą życiową pasją od nastolatka była kulturystyka.

- Na to co wtedy robiłem kulturystyka to nieodpowiednie słowo - zauważa Marek Garlicki. - Wtedy chodziłem na siłownię przewalałem ciężary. Jak ktoś chciał mnie znaleźć to szukał w siłowni albo na "bramce" w Chacie (przed laty dyskoteka, gdzie był jednym z ochroniarzy).

Mimo że pięć razy w tygodniu pracuje na nocnych zmianach, a od rana, kiedy żona idzie do pracy, opiekuje się córką, to nie stracił kontaktu ze sztangami i hantlami. Początkowo robił to jednak na podobnych zasadach jak w Polsce, choć wiele jego sylwetce pomogła odpowiednia dieta. Nie planował jednak żadnych występów w zawodach kulturystycznych. Wszystko wyszło dość przypadkowo.

- Pojechaliśmy z rodziną na wakacje do Turcji - opowiada Garlicki. - Tam siedzieliśmy na basenie hotelowym i któregoś dnia kręcił się tam fotograf, który robił zdjęcia do folderów reklamowych. Gdzieś tam mnie zauważył i zapytał czy nie zapozowałbym z córka do zdjęć. Zgodziłem się, zrobiliśmy fotki, przybiliśmy piątkę i rozeszliśmy się.

Zdjęcia ujrzały światło dzienne i pokazały się m.in. w Anglii. Wtedy skontaktował się z nim trener kulturystyki Daniel Malec, poprosił o jakąś większą ilość zdjęć, a następnie złożył propozycję wspólnej pracy. Garlicki wysłał swoje inne foty i obaj panowie rozpoczęli współpracę. Mieszkają na Wyspach, ale ich miasta dzieli dwie i pół godziny jazdy w jedną stronę.

- Mimo odległości zdecydowałem się na współpracę, oczywiście na zajęciach spotykaliśmy się średnio raz w tygodniu - wspomina M. Garlicki. - Pozostałe elementy treningu skrupulatnie rozpisane, razem z odpowiednią dietą oraz sporo czasu spędzaliśmy na telefonach, konsultując różne detale. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że to co robiłem przez ponad 20 lat było dźwiganiem ciężarów, takim wioskowym trenowaniem, żeby po prostu nabić mięśnie, że niby im bardziej nabity tym groźniejszy. Pięć miesięcy treningów z Danielem to całkiem inna bajka.

Tandem Garlicki-Malec pracował przez blisko pięć miesięcy. Sylwetka pochodzącego z Ostródy - jak o sobie mówi - pasjonata kulturystyki nabrała odpowiednich kształtów i rozmiarów. Przygotowali pokaz i zgłosili się do regionalnych kwalifikacji do mistrzostw Anglii. Tam większość uczestników to goście skupieni głównie na body buildingu albo trenerzy personalni większość czasu spędzający w siłowniach. Marek Garlicki w tym gronie był totalnym żółtodziobem.

— Byłem w takim gronie po raz pierwszy na dodatek chyba jedyny amator, który po prostu ćwiczy sam dla siebie, dla przyjemności - relacjonuje Garlicki. - Byłem trochę spięty, na dodatek w dniu zawodów mój tata miał operację w szpitalu i trudno było skupić myśli.


Garlicki wystartował w konkurencji classic body building w kategorii do 180 cm wzrostu. Mimo że myślał o wielu rzeczach, to złapał skupienie na pokazy i zaprezentował to co najlepsze. Wśród kilkunastu konkurentów w kategorii zajął 3. miejsce. To oznaczało, że uzyskał (kwalifikowało się trzech najlepszych) awans do mistrzostw Anglii, które w najbliższy weekend odbędą się Manchesterze.

- Nie spodziewałem się, ale ten sukces dedykuję mojemu tacie, który ma nadzieję, że z dnia na dzień czuje się coraz lepiej po operacji - mówi Marek Garlicki.
Za Markiem Garlickim kolejny etap przygotowań do zawodów mistrzowskich, który kosztował go wiele wyrzeczeń, ale nie była to już tak katorżnicza praca jak przez wcześniejsze pięć miesięcy. Gdyby Manchesterze pochodzący z Ostródy pasjonata kulturystyki uplasował się w pierwszej trójce to wygrałby bilet na mistrzostwa Europy, które odbędą się w Hamburgu.

- Przyjechałem tutaj spełniać marzenia, a na zawodach w Manchesterze będę skupiony tylko na występie, więc może być tylko lepiej - kończy Marek Garlicki.

My trzymamy kciuki.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5