Jacek Tracz szósty Polak z tytułem Worldloppet Global Master

2018-04-14 11:55:37(ost. akt: 2018-04-14 10:04:08)
Jacek Tracz objechał niemal cały świat, z wyjątkiem Afryki, żeby zdobyć tytuł Worldloppet Global Master

Jacek Tracz objechał niemal cały świat, z wyjątkiem Afryki, żeby zdobyć tytuł Worldloppet Global Master

Autor zdjęcia: Archiwum

Jacek Tracz z Wysokiej Wsi jest jednym z sześciu Polaków, którzy ukończyli cykl morderczych 20 biegów narciarskich Worldloppet. Biegał na wszystkich kontynentach oprócz Afryki. Starty były połączone z fajnymi przygodami życiowymi.
Wielu himalaistów za cel stawia sobie zdobycie korony ośmiotysięczników w Himalajach. Przed podobnym wyzwaniem stają ekstremalni biegacze na nartach, którzy podejmują się ukończenia 20 biegów maratońskich rozgrywanych niemal na całym świecie. Warto jednak wspomnieć, że najkrótszy z tych biegów ma dystans ponad 40 km, a w najdłuższym Biegu Wazów trzeba przebiec 90 km. Jest to cykl Worldloppet. Obecnie na świecie jest 240 osób, które skompletowały taką "dwudziestkę". W tym gronie jest sześciu Polaków, a jeden z nich to Jacek Tracz, mieszkaniec Wysokiej Wsi w gminie Ostróda, który uzyskał tytuł Worldloppet Global Master.

Aż trudno uwierzyć, że posiadacz takiego tytułu pierwsze kroki na biegówkach stawiał w... mieście Łodzi. Zaczynał jako biegacz nizinny.
- Fascynacja biegówkami zrodziła się w liceum, w szkole były cztery pary nart, a że wtedy były jeszcze prawdziwe zimy to na wuefach biegaliśmy – wspomina Jacek Tracz. - Przez kilka kolejnych sezonów zimowych biegaliśmy po Łodzi na nartach, ale później na długi czas „deski” poszły na bok, ponieważ były inne ważne sprawy.

Reaktywacja nastąpiła dopiero gdy rodzina Traczów z Łodzi przeprowadziła się w góry... To znaczy na Wzgórza Dylewskie i zamieszkała w Wysokiej Wsi pod Ostródą. Tam też jeszcze bywały zimy i można było śmiało pośmigać na biegówkach. To właśnie za sprawą Jacka Tracza od kilkunastu lat wokół Wzgórz rozgrywany jest Zimowy Bieg Sasinów. Ale skoro obiegło się wszystkie ścieżki w okolicach Góry Dylewskiej przyszedł czas na poważne wyzwania.
- Pobiegłem więc w Biegu Piastów, skończyłem i pomyślałem o czymś więcej – mówi Tracz.

Na karku miał 50 lat, ale po rozmowach z żoną postanowił objechać świat i przebiec 20 najdłuższych na świecie biegów z cyklu Worldloppet. Początkowa wersja zakładała zaliczenie wszystkich najdłużej w czasie 10 lat. Na początek szwedzki gigant 90-kilometrowy Bieg Wazów. Został ukończony w dobrym czasie, a skoro się udało na najdłuższym dystansie, to później powinno być z górki.

Specjalista od biegówek spod Góry Dylewskiej, niczym stachanowiec potraktował wyzwanie Worldloppet i plan 10-letni wykonał w cztery lata. Na biegi jeździł kiedy inni wygrzewali się na polskich plażach. Tak było na przykład w zeszłym roku kiedy poleciał do Argentyny żeby kilkaset kilometrów od Antarktydy zaliczyć kolejny maraton. - Każdy bieg to jakieś przygody i właśnie do Argentyny doleciałem bez nart, które utknęły na lotnisku w Europie. Na szczęście z wielkim trudem udało się wypożyczyć jakiś zastępczy sprzęt. A moje narty wróciły do domu, kiedy byłem już w Polsce – opowiada Tracz.

Finiszem 4-letniego planu Worldloppet były tegoroczne maratony w Sapporo (Japonia) i Lahti (Finlandia).
Jednym z najbardziej oryginalnych biegów na świecie był przedostatni w Sapporo Ski Marathon na Hokkaido. Bieg był trudny bo bardzo techniczny. Trasa jest marzeniem albo przekleństwem narciarzy – opisuje zawodnik z Wysokiej Wsi. - Ostre podbiegi, karkołomne,wąskie zjazdy, kręte zakręty. Na niektórych zjazdach osiągałem prędkość 50 km/h co na biegówkach jest niezłym hardcorem.

W Japonii nie obyło się bez przygód. Biegacz z gminy Ostróda wynajął w hotelu pokój w stylu japońskim.

- To był błąd, pokój składał się z małego przedpokoju gdzie obowiązkowo trzeba zdjąć buty. Dalej jest zasuwany cienkimi drzwiami pokój pokryty matami. Na nich stoi tylko niski stoliczek i krzesła, ale jakby bez nóg. Położyć się na sofie nie można bo jej nie ma, łóżka też .Telewizji oglądać się nie da, bo jest to całkowicie inna no i język. Dla mnie chyba większy hardcore niż zjazdy – wspomina Tracz.

Ostatnim biegiem był Hihto Marathon w Finlandii. Temperatura blisko -30 stopni i kolejna przygoda. Tym razem w roli głównej iPhone. Okazało się, że po kilkudziesięciu minutach na takim mrozie urządzenie przestało działać. Było to w drodze do domku noclegowego. A w telefonie zapisane były kody wstępu do domku i wiele innych informacji. - Na szczęście w Finlandii przy domkach na zewnątrz są gniazdka elektryczne, iPhone odzyskał moc i udało się nie zamarznąć na zewnątrz – żartuje Tracz.
Na drugi dzień czekał dystans 50 km przy -19 na starcie. Pokonanie mroźnego biegu było ukoronowaniem czteroletnich zmagań o tytuł Worldloppet Global Master.

Zrealizowałem swoje marzenie, a teraz pracuję nad kolejną edycją Letniego Biegu Sasinów, na który zapraszamy 13 maja – kończy Tracz.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5